Praktyki Naruszające Zbiorowe Interesy Konsumentów

2020-08-20 [wersja do druku]
Jak przeciwstawić się coraz powszechniejszym ostatnio praktykom narzucania określonych zachowań? Mam tu na myśli żądanie:
- zakrycia nosa i ust, kiedy osoba nie ma takiego obowiązku,
- założenia przyłbicy zamiast maski, gdy osoba nie może zakrywać nosa lub ust,
- okazania zaświadczenia, którego okazanie nie jest wymagane,
i uzależnianie od spełnienia takiego żądania sprzedaży lub nawet wejścia na teren sklepu, do którego osoba ma prawo bez spełniania dodatkowych warunków. Takie praktyki ograniczają wolność ogromnej grupy osób, uniemożliwiają realizację ich praw i dyskryminują ze względu na obowiązki, którym podlegają, i ze względu na stan zdrowia. Praktyki te naruszają zbiorowe interesy konsumentów. To już nie są jednostkowe przypadki, z którymi każdy musi sobie radzić na własną rękę. To jest systemowe prześladowanie, z którym trzeba walczyć na wyższym, systemowym poziomie.

1. przedsiębiorca vs konsument

Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. - Kodeks cywilny
Art. 22[1]
Za konsumenta uważa się osobę fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową.

Uważa się, że w kontaktach konsument-przedsiębiorca to ten pierwszy jest słabszą stroną i jego interesy powinny być szczególnie chronione. Przepisy prawne chroniące konsumentów przed nieuczciwymi praktykami przedsiębiorców znajdują się w kilku ustawach (np. w ustawie z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim, w ustawie z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta) i wynikają z ustawy zasadniczej.

Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.
Art. 76
Władze publiczne chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi. Zakres tej ochrony określa ustawa.

Interesującym nas aktem prawnym będzie ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów, która reguluje zasady i tryb przeciwdziałania praktykom naruszającym zbiorowe interesy konsumentów, jeżeli te praktyki wywołują lub mogą wywoływać skutki na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej (art. 1 ust. 2).

Ustawa z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów
Art. 24
1. Zakazane jest stosowanie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów.
2. Przez praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów rozumie się godzące w nie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami zachowanie przedsiębiorcy, w szczególności:
1) (uchylony)
2) naruszanie obowiązku udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji;
3) nieuczciwe praktyki rynkowe lub czyny nieuczciwej konkurencji;
4) proponowanie konsumentom nabycia usług finansowych, które nie odpowiadają potrzebom tych konsumentów ustalonym z uwzględnieniem dostępnych przedsiębiorcy informacji w zakresie cech tych konsumentów lub proponowanie nabycia tych usług w sposób nieadekwatny do ich charakteru.
3. Nie jest zbiorowym interesem konsumentów suma indywidualnych interesów konsumentów.

Ust. 2 zawiera katalog otwarty, a wymienione praktyki są jedynie przykładowe. Istotne jest to, że zakazane jest sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami zachowanie przedsiębiorcy, które godzi w interesy konsumentów.

Zgodnie z poglądem przedstawionym w doktrynie, za bezprawne należy uznać zachowanie zakazane pod rygorem zastosowania sankcji o charakterze karnym, administracyjnym, cywilnym i dyscyplinarnym[36]. Jest to szerokie rozumienie sprzeczności działania z prawem. Podnosi się, że bezprawność praktyki ma charakter obiektywny oraz jest niezależna od winy przedsiębiorcy. W orzecznictwie działanie bezprawne w kontekście stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów określa się jako: „(...) zachowanie sprzeczne z nakazem lub zakazem zawartym w ustawie, rozporządzeniu wydanym na podstawie i dla wykonania ustawy, umową międzynarodową mającą bezpośrednie zastosowanie w stosunkach wewnętrznych oraz z zasadami współżycia społecznego. Bezprawność jest taką cechą działania, która polega na jego sprzeczności z normami prawa lub zasadami współżycia społecznego, bez względu na winę, a nawet świadomość sprawcy. Przepis art. 24 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów nie ma zatem samodzielnego znaczenia prawnego, lecz powinien być interpretowany oraz stosowany w określonym kontekście normatywnym. W związku z tym, w celu konkretyzacji przesłanki bezprawności należy sięgnąć do przepisów innych ustaw. Na ich podstawie możliwe jest dokonanie oceny działań przedsiębiorcy w aspekcie ich zgodności z prawem”[37].

Znaczy to tyle, że każdorazowo, w zależności od tego, jakiego przedsiębiorcy dotyczy sprawa, trzeba znaleźć w ustawie lub rozporządzeniu konkretne przepisy, które łamie, ewentualnie powołać się na zasady współżycia społecznego. Tym zajmiemy się później, teraz natomiast musimy ustalić, co znaczy enigmatyczne "nie jest zbiorowym interesem konsumentów suma indywidualnych interesów konsumentów".

2. zbiorowy interes konsumentów

Przedmiotem ochrony nie jest indywidualny interes konsumenta, ani suma interesów indywidualnych konsumentów, lecz interes zbiorowy.

Brak ustawowej definicji zbiorowego interesu konsumentów powoduje, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) musi każdorazowo zbadać, czy w danej sprawie występuje taki interes i czy doszło do jego naruszenia (zagrożenia). Robi to przy pomocy wyznaczników, do których zaliczamy: abstrakcyjność podmiotu chronionego (konsumentów), brak indywidualizacji interesów konsumentów oraz powszechność naruszeń.

Abstrakcyjność podmiotu chronionego (konsumentów)

Podmiotem chronionym przed praktykami przedsiębiorców jest konsument rozumiany abstrakcyjnie. Działania przedsiębiorcy muszą być zatem skierowane nie przeciwko pojedynczym, konkretnym osobom, ale przeciwko całym grupom, których członkowie spełniają wspólne kryterium. Nie jest również istotna liczba naruszeń, a sam ich charakter, co za tym idzie nawet możliwość działania na szkodę potencjalnego konsumenta.

Tak więc zbiorowych interesów konsumentów nie będzie naruszać na przykład błędne naliczenie kosztów rozmów na rachunku telefonicznym bądź niejasne sformułowanie w konkretnej umowie – są to sprawy indywidualne.
Natomiast z naruszeniem zbiorowych interesów konsumentów będziemy mieli do czynienia w przypadku takiego skonstruowania systemu obsługi klienta, które w praktyce uniemożliwia reklamowanie kwestionowanego rachunku lub stosowanie w umowach ze wszystkimi konsumentami wzorców zawierających niedozwolone postanowienia.


Brak indywidualizacji interesów konsumentów

Interesy prawne konsumentów, które zostały uznane przez ustawodawcę za godne ochrony, zawarte zostały we wspomnianych już wcześniej ustawach (np. w ustawie o kredycie konsumenckim, w ustawie o prawach konsumenta), ale też w Kodeksie cywilnym. Zakazane są zachowania przedsiębiorcy, które godzą w interesy prawne konsumentów, w tym w interesy gospodarcze.


Jeśli więc na drzwiach sklepu wisi kartka z napisem "nie obsługujemy takich jak ty", to narusza ona nie tylko interesy konsumenta, który faktycznie chciałby zrobić w nim zakupy, a zalicza się do kategorii niepożądanych klientów, ale również interesy potencjalnego konsumenta przechodzącego drugą stroną ulicy. "Taki jak ty" to na przykład zacofany, staroświecki zgred, który nie ma karty płatniczej.

Powszechność naruszeń

Praktyka naruszająca prawa konsumentów powinna być powszechna, nie wyklucza to jednak pojedynczych ujawnionych przypadków, o ile godzą one w zbiorowe interesy (nie ilość, a jakość).

Zachowanie przedsiębiorcy (praktyka) musi zostać podjęte w warunkach wskazujących na jego powtarzalność w stosunku do indywidualnych konsumentów wchodzących w skład grupy, do której adresowane są zachowania przedsiębiorcy, w taki sposób, że potencjalnie ofiarą takiego zachowania może być każdy konsument będący klientem lub potencjalnym klientem przedsiębiorcy [wyrok Sądu Najwyższego z dnia 10 kwietnia 2008 r., sygn. akt III SK 27/07).

W rozdziale tym ograniczyłam się do naświetlenia najważniejszych kwestii. Osoby chcące dokładnie zaznajomić się z zagadnieniem, ewentualnie planujące sporządzenie pisma, odsyłam do źródeł:
1. Małgorzata Wiśniewska, Ochrona zbiorowego interesu konsumentów - analiza pojęcia na tle orzecznictwa, lexplay.pl
2. dr hab. Prof. nadzw. Małgorzata Sieradzka, Próba dookreślenia terminu „zbiorowy interes konsumentów” – definicja oraz jej wyznaczniki, Krajowa Konferencja Konsumencka, 2016
3. Łukasz Borkowski (Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu), Krzysztof Chmielewski (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu), Naruszanie zbiorowych interesów konsumentów w orzecznictwie i praktyce gospodarczej – zarys problematyki, repozytorium.amu.edu.pl

3. konsekwencje dla przedsiębiorcy

Jeżeli Prezes UOKiK stwierdzi, że przedsiębiorca narusza zbiorowe interesy konsumentów, może nakazać mu zaprzestanie stosowania takich praktyk. Może też nakazać mu ogłoszenie, że zaprzestał stosowania praktyk, w taki sposób, by dotarło ono do zainteresowanych.

Ustawa z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów
Art. 26
1. Prezes Urzędu wydaje decyzję o uznaniu praktyki za naruszającą zbiorowe interesy konsumentów i nakazującą zaniechanie jej stosowania, jeżeli stwierdzi naruszenie zakazu określonego w art. 24.
2. W decyzji, o której mowa w ust. 1, Prezes Urzędu może określić środki usunięcia trwających skutków naruszenia zbiorowych interesów konsumentów w celu zapewnienia wykonania nakazu, w szczególności zobowiązać przedsiębiorcę do złożenia jednokrotnego lub wielokrotnego oświadczenia o treści i w formie określonej w decyzji.
3. W decyzji, o której mowa w ust. 1, Prezes Urzędu może nakazać publikację decyzji w całości lub w części, z zaznaczeniem, czy decyzja ta jest prawomocna, w określonej w niej formie, na koszt przedsiębiorcy.
4. Środki, o których mowa w ust. 2, powinny być proporcjonalne do wagi i rodzaju naruszenia oraz konieczne do usunięcia jego skutków.

Prezes UOKiK może również sam publikować informacje o istotnych naruszeniach.

Ustawa z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów

Art. 31c
Prezes Urzędu może nieodpłatnie publikować w publicznej radiofonii i telewizji, w formie i czasie uzgodnionymi z właściwą jednostką publicznej radiofonii i telewizji:
1) komunikaty dotyczące zachowań lub zjawisk mogących stanowić istotne zagrożenie dla interesów konsumentów;
2) informacje, co do których zostało wydane postanowienie, o którym mowa w art. 73a ust. 2.

Art. 73a
1. Jeżeli z informacji zgromadzonych w toku postępowania w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów wynika, że istnieje szczególnie uzasadnione podejrzenie, że przedsiębiorca dopuszcza się praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów, która może spowodować znaczne straty lub niekorzystne skutki dla szerokiego kręgu konsumentów, Prezes Urzędu podaje do publicznej wiadomości, w tym na stronie internetowej Urzędu, zgromadzone w toku postępowania informacje o tym zachowaniu i jego prawdopodobnych skutkach.
2. Rozstrzygnięcie w przedmiocie podania do publicznej wiadomości informacji, o których mowa w ust. 1, następuje w drodze postanowienia. Na postanowienie to stronie służy zażalenie.

O praktykach naruszających zbiorowe interesy konsumentów może zawiadomić każdy, niestety jednak zawiadamiający nie jest stroną postępowania. To znaczy, że nad zgłoszeniem nie ma kontroli administracyjnej ani sądowej, a postępowanie toczy się jedynie między urzędem a przedsiębiorcą.

Ustawa z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów

Art. 100 ust. 1
Każdy może zgłosić Prezesowi Urzędu na piśmie zawiadomienie dotyczące podejrzenia stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów.

Art. 101 ust. 1
Stroną postępowania jest każdy, wobec kogo zostało wszczęte postępowanie w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów.

Art. 104
Postępowanie w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów powinno być zakończone w terminie 4 miesięcy, a w sprawie szczególnie skomplikowanej – nie później niż w terminie 5 miesięcy od dnia jego wszczęcia. Przepisy art. 35–38 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. – Kodeks postępowania administracyjnego stosuje się odpowiednio.

W przypadku, kiedy Prezes UOKiK uzna, że faktycznie doszło do naruszeń, może nałożyć na przedsiębiorcę karę pieniężną.

Ustawa z dnia 16 lutego 2007 r. o ochronie konkurencji i konsumentów
Art. 106 ust. 1 pkt 4
Prezes Urzędu może nałożyć na przedsiębiorcę, w drodze decyzji, karę pieniężną w wysokości nie większej niż 10% obrotu osiągniętego w roku obrotowym poprzedzającym rok nałożenia kary, jeżeli przedsiębiorca ten, choćby nieumyślnie dopuścił się naruszenia zakazu określonego w art. 24.

4. przykład działania uokik

Żeby zobrazować, w jaki sposób działa Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta, przedstawiam Wam decyzję... z 2005 roku. Owszem, stara, ale podstawa prawna się nie zmieniła (została tylko przeniesiona). Po prawdzie to pierwsza decyzja, która mi wyskoczyła w wynikach, ale tak genialnie pasuje do obecnej sytuacji, że to musiało być przeznaczenie ;)

W wyniku skargi konsumenta na hipermarket "real" Prezes UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające i ustalił, że w przypadku, gdy konsument dokona rozpakowania lub napoczęcia towarów dostępnych ogólnie w hali samoobsługowej i nie wyrazi woli zakupu tych towarów, pracownicy hipermarketu żądają od niego zapłaty za rozpakowane towary oraz dodatkowej kwoty 50zł. Jeżeli konsument nie zgadza się na ugodowe załatwienie sporu, wzywana jest policja. W roku 2004 przychód spółki z tego tytułu wyniósł 388111,32zł.
Hipermarket tłumaczył, że sytuacja taka traktowana jest jak próba kradzieży i powoduje określoną szkodę, czego konsekwencją jest obowiązek naprawienia szkody przez sprawcę. W zakres takiej szkody, poza ceną zniszczonego towaru, wchodzą wszystkie koszty wynikające z faktu zakłócenia normalnej pracy marketu, w tym koszty związane z zaangażowaniem czasu pracowników sklepu, jak i ochrony.
Prezes stwierdził jednak, że spółka nie wykazała, że koszty w postaci wynagrodzenia pracowników ochrony i innych działów pozostają w jakimkolwiek związku z działaniem konsumenta powodującym uszczerbek w postaci utraty wartości towarów oferowanych do sprzedaży, leżą natomiast w normalnym zakresie czynności służbowych wykonywanych przez tych pracowników. W tej sytuacji nie było dopuszczalne tego rodzaju przerzucanie kosztów wykonywania działalności gospodarczej na konsumentów, a żądanie przez spółkę odszkodowania w wysokości przenoszącej rzeczywisty uszczerbek, tj. utraconą wartość towarów oferowanych do sprzedaży, było nieuprawnione.
Ponadto Prezes zauważył, że spełnienie przez konsumenta żądania zapłaty dodatkowej kwoty nie jest polubownym załatwieniem sprawy, bo jest wymuszane poprzez zagrożenie odpowiedzialnością karną (wezwanie policji). Dodatkowa kwota jest więc w istocie opłatą za odstąpienie od ścigania. Spółka nie jest też organem upoważnionym do egzekwowania prawa.
Prezes UOKiK nakazał spółce publikację sentencji decyzji w wydaniu piątkowym wybranego dziennika o zasięgu ogólnopolskim w celu poinformowania poszkodowanych praktyką konsumentów, zainteresowanych ewentualnym wystąpieniem przeciwko spółce na drogę sądową na podstawie przepisów Kodeksu cywilnego o bezpodstawnym wzbogaceniu.

Przedsiębiorca nie jest uprawniony do stwierdzenia, iż określona osoba jest winna popełnienia czynu stanowiącego przestępstwo lub wykroczenie. A zatem, w sytuacji gdy pracownicy Spółki podejrzewają konsumenta o dokonanie kradzieży, nawet jeżeli osoba została ujęta „na gorącym uczynku” przestępstwa i zebrano dowody świadczące o jej winie, powinni oni wezwać na miejsce zdarzenia służby odpowiedzialne za ściganie przestępstw i wykroczeń. Nie jest natomiast dopuszczalne żądanie – obok ceny skradzionego towaru – dodatkowej kwoty za cenę odstąpienia od zawiadomienia organów ścigania.

Czaicie bazę? Prezes broni chuliganów :P

Parafrazując cytat, sprzedawca nie jest uprawniony do stwierdzenia, czy klient popełnia wykroczenie, nie nosząc maseczki. Może co najwyżej wezwać policję, jeśli uważa, że klient łamie prawo. Sam nie może go jednak egzekwować ani stosować kar w postaci odmowy obsługi, ani szantażować.
Jeśli od złodzieja złapanego na gorącym uczynku nie można żądać odszkodowania, to tym bardziej nie można od osoby zwolnionej z obowiązku zakrywania nosa i ust ze względu na stan zdrowia żądać założenia maseczki "na te 15 minut, co ci szkodzi?".
Jeśli sprzedawca nie może wymuszać od złodzieja dodatkowej zapłaty pod groźbą wezwania policji, to nie może szantażować klienta, że wezwie policję, jeśli ten nie założy maseczki.
Jeśli sprzedawca nie może sam ukarać złodzieja złapanego na gorącym uczynku, to tym bardziej nie może odmówić zakupu środków niezbędnych do życia komuś, kto prawa nie łamie.
Żyjemy w państwie prawa (tak, mam taką nadzieję), gdzie weryfikowaniem i wyciąganiem konsekwencji zajmują się powołane do tego organy, a nie przypadkowi ludzie, którzy czerpią wiedzę z tv. Mamy w zasadzie do czynienia z czymś w rodzaju linczu – nie podoba mi się to, co robisz, więc wymierzę "sprawiedliwość" na własną rękę (albo ręką pracownika).
Potwierdzenie przez Prezesa stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów i wezwanie do zaprzestania ma też chronić przedsiębiorców – w naszym przypadku przed odpowiedzialnością karną przede wszystkim z tytułu art. 135 Kodeksu wykroczeń.

5. sklepowa nadinterpretacja

Kilka przykładów, jak w praktyce wygląda stanowienie prawa przez sklepy. Na pierwszy ogień sklep, który wprost przyznaje, że nie obsługuje osób bez maseczek. Wśród osób zwolnionych z obowiązku zakrywania nosa i ust znajdują się również dzieci do ukończenia 4. roku życia. Sklep straszy pociągnięciem do odpowiedzialności, ale jedyne, co może zrobić policja, to sprawdzić, czy osoba bez maseczki nie uciekła czasem z kwarantanny albo nie jest objęta nadzorem epidemiologicznym. Brak maseczki u osoby zdrowej nie jest bowiem wykroczeniem, a kara administracyjna dotyczy tylko osób chorych i podejrzanych o zachorowanie. Jak widać z treści postu, interwencja klientów przyniosła skutek.
Rysunek 2
źródło: www.facebook.com
Drugi przykład to sklep, który twierdzi, że bez maseczek mogą do niego wchodzić tylko klienci posiadający zaświadczenie, o czym trzeba poinformować sprzedawcę (rozumiem, że poinformować o posiadaniu zaświadczenia, a nie zaświadczenie okazywać). Szkoda tylko, że na kartce obok napisali, że i tak nie obsługują osób bez maseczek :P
Rysunek 3
źródło: www.facebook.com
To grube nieporozumienie. Zapis w rozporządzeniu "okazanie orzeczenia lub zaświadczenia w tym zakresie nie jest wymagane" nie oznacza, że zaświadczenie trzeba mieć, ale nie trzeba go okazywać. Oznacza, że zaświadczenia nie trzeba posiadać. To akurat jedna z niewielu rzeczy, która się autorom rozporządzenia udała i jest spójna z innymi przepisami i z rzeczywistością.
Po pierwsze, kiedy obowiązek wchodził w życie 16 kwietnia, pomoc medyczna była mocno ograniczona (zresztą dalej jest) i trudno było w ogóle dostać się do lekarza.
Po drugie brak jest w ustawach podstawy prawnej dla takiego zaświadczenia i lekarze niechętnie je wypisują.
Po trzecie są bardzo różne przyczyny niemożności zakrywania nosa i ust – od chorób po ciążę, uderzenia gorąca, krzywą przegrodę nosową, brak płuca, fobię związaną z wcześniejszym duszeniem (na przykład na skutek tonięcia) czy po prostu subiektywne odczucia wynikające z niedotlenienia. Nie przez przypadek zapis w rozporządzeniu brzmi "nie może zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia". Jest to ogólne wskazanie, że z obowiązku zwolnione są osoby, których stan zdrowia mógłby pogorszyć się wskutek zakrywania nosa i ust, a więc dla których maseczka stanowi zagrożenie. Nie ma mowy o tym, że zwolnienie dotyczy tylko tych osób, których stan zdrowia już jest zły. Stąd trudno byłoby uzyskać zaświadczenie od lekarza w każdym przypadku objętym rozporządzeniem.
Po czwarte informacje o stanie zdrowia to dane wrażliwe, które są szczególnie chronione przez prawo. Wymagane zaświadczenia wystawione mogą być tylko na podstawie przepisu ustawy, a osoby, które żądają od nas takich informacji, muszą być do tego ustawą upoważnione (obowiązuje je też RODO). Zaświadczenie zawiera dane wrażliwe – może nie zawierać dokładnej przyczyny jego wystawienia, ale zawiera pieczątkę lekarza ze specjalnością, co już wskazuje na stan zdrowia pacjenta. Nie mamy obowiązku tłumaczyć się ze swojego stanu zdrowia przypadkowym osobom.
Po piąte zapis o braku wymagalności zaświadczenia nie jest dla tych, którzy masek nosić nie mogą, żeby musieli latać po lekarzach po zaświadczenie "w razie czego". Zapis jest dla samozwańczych szeryfów, żeby wiedzieli (ale jednak nie wiedzą), że nie wolno im wypytywać o zdrowie obcych ludzi. Zapis ten powstał w celu ochrony danych wrażliwych osób, które nie mogą zakrywać nosa lub ust z powodu stanu zdrowia. A skoro nikt nie ma prawa żądać od nich zaświadczenia, nawet policja, to samo zaświadczenie nie jest w zasadzie do niczego potrzebne.
Po szóste, co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze, bardzo trudno dostać się do jakiegokolwiek lekarza po zaświadczenie, kiedy nie może się nosić maski :D

W trzecim przykładzie sklep jawnie ogłasza, że nie przestrzega rozporządzenia z obostrzeniami i szeregu innych przepisów. Osoby, które są zwolnione z obowiązku zakrywania nosa i ust, wchodząc do tego sklepu, muszą spełnić obowiązek, który się do nich nie stosuje. Osoby, które są zwolnione z obowiązku, ponieważ jego spełnienie stanowi dla nich zagrożenie, zmuszane są do narażania swojego zdrowia. Wszystko to na podstawie jakiegoś regulaminu, o którym więcej w następnym przykładzie. Tu też klient świetnie sobie poradził, choć nie wiadomo, czy jego pismo odniosło jakiś skutek. Zgodził się na rozpowszechnianie dokumentu, więc go publikuję i zachęcam do działania.
Rysunek 4
źródło: www.facebook.com
Rysunek 5
źródło: www.facebook.com
Czwarty przykład to sklep, któremu się wydaje, że jest eksterytorialny i stanowi własne prawo, hi hi. W tym dokumencie wszystko się nie zgadza, więc przeanalizujmy go zdanie po zdaniu.
Rysunek 6
źródło: www.facebook.com
Zacznijmy od tego, czym jest zarządzenie.

Konstytucja RP z dnia 2 kwietnia 1997 r.
Art. 93
1. Uchwały Rady Ministrów oraz zarządzenia Prezesa Rady Ministrów i ministrów mają charakter wewnętrzny i obowiązują tylko jednostki organizacyjnie podległe organowi wydającemu te akty.
2. Zarządzenia są wydawane tylko na podstawie ustawy. Nie mogą one stanowić podstawy decyzji wobec obywateli, osób prawnych oraz innych podmiotów.
3. Uchwały i zarządzenia podlegają kontroli co do ich zgodności z powszechnie obowiązującym prawem.

Mowa tu co prawda o organach państwowych, ale nie tylko takie mogą wydawać zarządzenia. Zasada pozostaje jednak ta sama.

Zarządzenie – akt normatywny wydany przez jednoosobowy organ władzy wykonawczej, np. prezydenta RP, prezesa Rady Ministrów, ministra, sędziego czy kierownika urzędu centralnego na podstawie ustawy. Zarządzenie nie stanowi źródła powszechnie obowiązującego prawa ani jest podstawą decyzji wobec ogółu, osób prawnych oraz innych podmiotów. Ma charakter najczęściej wewnętrzny i obowiązuje tylko jednostki organizacyjne podległe organowi, który je wydaje.

Zarządzenie może być wydane również przez jednostki niezwiązane z prawem państwowym i ustawodawstwem, które są centralne dla instytucji i korporacji (np. zarząd spółki handlowej). Zarządzenie tak wydane ma charakter i funkcjonuje jako wewnętrzna zasada postępowania, jednak nie może być sprzeczne ani łamać prawa określonego w ustawie ustanowionej przez organy właściwe.


Zarządzenie właściciela sklepu stosuje się jedynie do jego pracowników (jest to dokument wewnętrzny) i nie może być sprzeczne z prawem powszechnie obowiązującym.

Jako podstawę prawną właściciel podał przepisy trzech ustaw.

Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi

Art. 22
1. Właściciel, posiadacz lub zarządzający nieruchomością są obowiązani utrzymywać ją w należytym stanie higieniczno-sanitarnym w celu zapobiegania zakażeniom i chorobom zakaźnym, w szczególności:
1) prowadzić prawidłową gospodarkę odpadami i ściekami;
2) zwalczać gryzonie, insekty i szkodniki;
3) usuwać padłe zwierzęta z nieruchomości;
4) usuwać odchody zwierząt z nieruchomości.
2. W razie niebezpieczeństwa szerzenia się zakażenia lub choroby zakaźnej, uwzględniając aktualną sytuację epidemiologiczną, minister właściwy do spraw zdrowia może określić, w drodze rozporządzenia, szczegółowe wymagania sanitarnohigieniczne, jakim powinny odpowiadać obiekty produkcyjne, usługowe, handlowe, a także sposoby postępowania mające na celu zapobieganie zakażeniom i chorobom zakaźnym, oraz kwalifikacje osób uprawnionych do realizacji procedur czystości i dekontaminacji, w zakresie:
1) lokalizacji obiektów produkcyjnych, usługowych oraz handlowych,
2) minimalnej ilości i powierzchni oraz przeznaczenia pomieszczeń wchodzących w skład obiektów produkcyjnych, usługowych oraz handlowych,
3) procedur utrzymania czystości i dekontaminacji,
4) warunków produkcji, świadczenia usług i prowadzenia handlu
– z uwzględnieniem rodzajów prowadzonej działalności, zapewniając ochronę osób korzystających z usług świadczonych przez te podmioty przed zakażeniami oraz chorobami zakaźnymi.

Art. 23
1. Podmiot wprowadzający do obrotu produkty, określone na podstawie ust. 2 pkt 1, jest obowiązany do podejmowania wszelkich działań, aby wprowadzany produkt nie stanowił źródła zakażenia dla ludzi.
2. Minister właściwy do spraw zdrowia może określić, w drodze rozporządzenia:
1) produkty, które z uwagi na swoje właściwości mogą stać się źródłem zakażenia,
2) sposoby postępowania z produktami, o których mowa w pkt 1,
3) wymogi sanitarne i higieniczne, które musi spełniać wprowadzany produkt,
4) wymogi, które muszą spełniać pomieszczenia, urządzenia i środki transportu służące do przechowywania i dystrybucji wprowadzanego produktu
– mając na względzie zapobieganie szerzeniu się zakażeń i chorób zakaźnych, w związku z wprowadzaniem do obrotu produktów mogących stanowić źródło zakażenia.

Jeśli chodzi o art. 22, to właściciel sklepu ma obowiązek utrzymywać budynek/pomieszczenie w należytym stanie. Do ust. 2 nie zostało wydane rozporządzenie, więc nie ma go jak zastosować. Jeśli chodzi o art. 23, to również brak jest rozporządzenia, przepis nie ma więc zastosowania. Żadne z powyższych zresztą nie odnosi się do pracowników, a co dopiero do klientów.

Ustawa z dnia 26 czerwca 1974 r. Kodeks pracy
DZIAŁ CZWARTY
Obowiązki pracodawcy i pracownika
Rozdział I
Obowiązki pracodawcy
Art. 94 pkt 4
Pracodawca jest obowiązany w szczególności zapewniać bezpieczne i higieniczne warunki pracy oraz prowadzić systematyczne szkolenie pracowników w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy;

Tu w zasadzie nie ma co komentować. Kodeks pracy reguluje stosunki na linii pracodawca-pracownik. Podstawa prawna przywołana przez właściciela sklepu znajduje się w dziale Obowiązki pracodawcy i pracownika w rozdziale Obowiązki pracodawcy. Trudno, żeby pracodawca miał jakieś obowiązki wobec klienta, z którym nie łączy go umowa o pracę. I żeby jeszcze obowiązkiem pracodawcy było nałożenie obowiązku na klienta... z którego to obowiązku klient jest już zwolniony...
Pracodawca może natomiast zobowiązać swoich pracowników do pracy w maseczkach, jeśli jest to konieczne do zapewnienia im właściwej ochrony. Nie może jednak zobowiązać do tego pracowników, którzy są zwolnieni z obowiązku zakrywania nosa i ust rozporządzeniem Rady Ministrów – zarządzenie nie może podważać prawa powszechnie obowiązującego. A skoro rozporządzenie reguluje już kwestię zakrywania nosa i ust, to po co robić to drugi raz?

Ustawa z dnia 6 marca 2018 r. - Prawo przedsiębiorców
Art. 8
Przedsiębiorca może podejmować wszelkie działania, z wyjątkiem tych, których zakazują przepisy prawa. Przedsiębiorca może być obowiązany do określonego zachowania tylko na podstawie przepisów prawa.

No... ten teges. To jest trochę jak kopanie dołka pod sobą i schodzenie coraz głębiej. Przedsiębiorca może łamać przepisy konstytucyjne o równości wobec prawa, kazać podporządkowywać się obowiązkom zagrażającym zdrowiu, dowolnie zmieniać swoimi zarządzeniami zapisy aktów prawnych, ingerować w wolność obcych osób niezwiązanych żadnym stosunkiem pracy, o ile nie zakazuje mu tego prawo... I kto temu właścicielowi sklepu każe to wszystko czynić, skoro nie zobowiązują go do tego żadne przepisy?

Jak widać zarządzenie wydane zostało bez jakiejkolwiek podstawy prawnej, a właściciel bardzo mocno odpłynął ze swoją interpretacją. Jedyne, co może zrobić w tej sytuacji, to nakazać nosić maseczki tym pracownikom, którzy mają już obowiązek je nosić na mocy rozporządzenia. Grożenie klientom jest delikatnie mówiąc nie na miejscu. Szczególnie klientom, którzy, jak podkreśla sam właściciel, nie mają obowiązku zasłaniania nosa i ust, tj. osobom zwolnionym ze względu na stan zdrowia oraz małym dzieciom. A straszeniem policją za nieprzestrzeganie zarządzenia to po prostu się ośmiesza i kręci na siebie bat, bo to już jest groźba bezprawna (art. 115 § 12 Kodeksu karnego) – klient nie podlega pod to zarządzenie, tym bardziej nie odpowiada karnie za jego nieprzestrzeganie.

Sklep nie jest ambasadą i podlega pod prawo obowiązujące powszechnie na terenie RP. Regulamin sklepu może określać pewne zasady, ale nie mogą one przeciwstawiać się aktom prawnym i naruszać praw chronionych przez Konstytucję i ustawy. Sklep nie jest też terenem prywatnym, bo teren prywatny jest ogrodzony i osoby postronne nie mają na niego wstępu. Sklep jest miejscem publicznym, do którego wstęp mają wszyscy konsumenci. Żadne przepisy epidemiczne nie odbierają wybranym grupom konsumentów prawa do wchodzenia na teren sklepu i robienia zakupów.

Piąty przykład to sklep, który działa zgodnie z prawem, bo na szczęście takie są :)
Nikt tu nie będzie wypytywał o sprawy prywatne i szantażował klientów, a może nawet taka informacja kogoś uratuje.
Rysunek 7
źródło: www.facebook.com

6. zawiadomienie do uokik

Jednym z najbardziej problematycznych sklepów jest podobno Decathlon, toteż obrałam go sobie za cel pierwszego zawiadomienia. W piśmie zebrałam dużo więcej argumentów, niż przedstawiłam powyżej, więc polecam przeczytać całość. Dostosowałam je też do specyficznej sytuacji tego sklepu. Wersja do edycji na końcu postu - proszę się częstować i czynić użytek dla dobra ogółu :)
Rysunek 8
Rysunek 9
źródło: www.decathlon.pl

7. stanowisko mz

Ponieważ śmiech to zdrowie, zakończmy kabaretem w wykonaniu Ministerstwa Zdrowia. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zwrócił się do MZ z prośbą o interpretację zapisów rozporządzenia, w szczególności o wyjaśnienie, czy sprzedawca może egzekwować obowiązek zakrywania nosa i ust, odmówić sprzedaży bądź wyprosić klienta ze sklepu. Odpowiedzi udzielił Janusz Cieszyński.

Przede wszystkim należy zauważyć, że pracownik obiektu handlowego ma, na gruncie obowiązujących przepisów prawa cywilnego, możliwość odmowy dokonania sprzedaży. Zgodnie z art. 543 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny (Dz. U. z 2019 r. poz. 1145, z późn. zm.), zwanej dalej „Kc”, wystawienie rzeczy w miejscu sprzedaży na widok publiczny z oznaczeniem ceny uważa się za ofertę sprzedaży. Zatem prezentowanie publicznie informacji o konieczności zakrywanie ust i nosa (w miejscach ogólnodostępnych, w tym w obiektach handlowych lub usługowych, placówkach handlowych lub usługowych i na targowiskach) należy uznać jako warunek początkowy do skutecznego skorzystania z oferty sprzedaży przez kupującego.

Opinia ta w całości upada pod ciężarem zbiorowych interesów konsumentów, gdyż oferta z definicji skierowana jest do wszystkich. Odmowa sprzedaży musi być solidnie uzasadniona, na przykład w taki sposób, że sama sprzedaż byłaby złamaniem prawa. Oznaczenie towaru karteczką jest czymś w rodzaju promocji, wprowadzeniem dodatkowego warunku zawarcia umowy. To zabieg, z którym trzeba bardzo uważać i z całą pewnością nie można go stosować do całego towaru dostępnego w sklepie.

Odmowa sprzedaży będzie wykroczeniem tylko w przypadku, gdy jest pozbawiona uzasadnionej przyczyny. Tak stanowi cytowany wyżej przepis. Nie ma wątpliwości, że taką uzasadnioną przyczyną będzie postępowanie zgodne z prawem.
Mówiąc inaczej chodzi o sytuację, w której to właśnie sprzedaż konkretnego towaru stanowiłaby lub mogłaby stanowić naruszenie przepisów. Dlatego właśnie przepisów kodeksu wykroczeń o odmowie sprzedaży nie narusza ekspedient, który odmawia sprzedaży papierosów lub alkoholu osobie niepełnoletniej lub odmawiającej pokazania dowodu tożsamości.
Podobnie może być w restauracji, kawiarni lub barze, gdy kelner odmawia podania alkoholu osobie znajdującej się w stanie nietrzeźwości. Takie prawo przysługuje farmaceucie, gdy odmawia wydania leku na receptę osobie, która takiego dokumentu nie ma (farmaceuta, zgodnie z art. 96 ust. 4 prawa farmaceutycznego, zawsze może odmówić wydania produktu leczniczego, jeżeli jego wydanie może zagrażać życiu lub zdrowiu pacjenta).
Jeszcze innym przykładem może być sprzedaż broni osobie, która nie dysponuje odpowiednim uprawnieniem do jej posiadania. Czy uzasadnioną przyczyną mogą być obowiązujące tylko w danym sklepie (restauracji) wewnętrzne zasady, np. regulamin jakiejś promocji? Wydaje się, że tak. Jednak w tym wypadku trzeba do nich podchodzić bardzo ostrożnie.


Pan Cieszyński w swym wywodzie powołał się na uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 31 lipca 1985 r., w której akceptowany jest pogląd, że oferta sprzedaży może być kierowana do określonej grupy nabywców. Założył zapewne, że nikt uchwały nie przeczyta (albo sam jej nie czytał), bądźmy zatem tymi, którzy jednak ją przeczytają.
Sprawa dotyczy niejakiego Stanisława Ch., który udawszy się do Państwowego Przedsiębiorstwa "DOM KSIĄŻKI" wyraził chęć zakupu "Encyklopedii popularnej". Jakież było jego zdziwienie, gdy księgarnia odmówiła sprzedaży :0 Stanisław Ch. pozwał więc przedsiębiorstwo, żądając wydania encyklopedii, ale Sąd Rejonowy powództwo oddalił. Rozwścieczony zaskarżył zatem wyrok do Sądu Wojewódzkiego, który to zwrócił się z pytaniem prawnym do Sądu Najwyższego. Ten ostatecznie stwierdził, że do zawarcia umowy nie doszło. Co takiego wydarzyło się w "DOMU KSIĄŻKI"?
Otóż encyklopedia, choć umieszczona w miejscu widocznym dla klientów, opatrzona była wywieszką o treści: "sprzedaż zamknięta - przydział dla nauczycieli". Minister Oświaty i Wychowania zawarł bowiem porozumienie ze Zrzeszeniem Księgarstwa, na mocy którego przedmiotowe wydanie przeznaczone było dla nauczycieli szkół wiejskich i małych ośrodków. Kuratorium Oświaty i Wychowania dostarczyło do Państwowego Przedsiębiorstwa "DOM KSIĄŻKI" imienny wykaz osób, którym encyklopedia mogła zostać sprzedana. Księgarnia otrzymała 8 egzemplarzy. W tej sytuacji Sąd Rejonowy uznał, że ekspozycja na półce sklepowej nie stanowi oferty w rozumieniu Kodeksu cywilnego.
Stanisław Ch., niebędący nauczycielem, zaskarżył wyrok, ale Sąd Wojewódzki nie do końca wiedział, jak poradzić sobie z tym fantem. Wyraził pogląd, że sprzedaż jednak doszła do skutku, ponieważ zawarte porozumienie nie miało oparcia w obowiązującym prawie i nie mogło być skuteczne względem powoda.
Sąd Najwyższy stwierdził, że porozumienie należy traktować jako swoistą umowę o świadczenie na rzecz osoby trzeciej, nie zaś jako akt administracyjny, stąd nie musiało być wydane na podstawie ustawowego upoważnienia. Zostało za to zawarte w granicach kompetencji Ministerstwa Oświaty i Wychowania, do którego zadań należy dbałość o poziom zawodowy nauczycieli, nie było zatem podstaw do jego podważenia. Encyklopedia przeznaczona tylko dla nauczycieli straciła zatem charakter rzeczy powszechnie dostępnej i nie była to oferta w rozumieniu Kodeksu cywilnego.
Sąd nie wyraził poglądu, że oferta sprzedaży może być kierowana do określonej grupy nabywców, jak to próbował przedstawić Pan Cieszyński, ale stwierdził, że w ogóle nie była to oferta. To trochę tak, jakbyście sobie zamówili paczkę za pobraniem, a klient w kolejce przed Wami chciał ją kupić. Przyznacie chyba, że trudno znaleźć analogię do obecnej sytuacji w sklepach? Słyszeliście o jakichś umowach zawieranych przez producentów/dostawców i imiennych listach konsumentów rozsyłanych do sklepów? Uchwała sądu w żadnym razie nie potwierdza, że karteczka przypominająca o obowiązku noszenia maseczki wpływa na prawo do zawierania umowy ze sprzedawcą. Jeśli ktoś podpiera się jakimś wyrokiem, to zawsze czytajcie go w całości. Z doświadczenia wiem, że bardzo często z wyroku wynika coś zupełnie przeciwnego, niż życzyłby sobie tego cytujący. Opierając się jedynie na kilku przepisach Kodeksu cywilnego, a pomijając, jak się wydaje, szczególną ochronę konsumenta przed przedsiębiorcą zawartą również w innych ustawach, Pan Cieszyński konkluduje, że w jego ocenie publiczne poinformowanie kupującego o warunku zakrywania ust i nosa jako warunku sprzedaży, powinno wyłączyć możliwość zastosowania art. 135 Kw. No cóż. To już sprzedawca będzie musiał wykazać w sądzie, że odmowa była uzasadniona.
Pan Cieszyński odmeldował się właśnie z Ministerstwa Zdrowia, ale to pismo już zawsze będzie podpisane przez niego :)

Omawiane stanowisko Ministerstwa Zdrowia popiera Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Myślę, że warto wiedzieć, które sklepy należą do tej "polskiej" organizacji i szczególnie w tych przypadkach zgłaszać naruszenia polskiego prawa i ograniczanie wolności polskich obywateli.

POHiD zrzesza 16 międzynarodowych sieci handlowych: Auchan, Carrefour, Castorama, Decathlon, E.Leclerc, Ikea, Biedronka, Jysk, Kaufland, Lidl, MediaMarktSaturn, Pepco, Schiever, Transgourmet, Tesco, Żabka.

Prezes POHiD odmowę sprzedaży osobie, która nie ma obowiązku zakrywania nosa i ust oraz nie nosi maski dobrowolnie, wprost nazwała karaniem za niesubordynację.

"Jeśli personel sklepu spotyka się z agresywnymi reakcjami klientów, to tutaj zaczyna się rola państwa i organów państwowych egzekwujących obowiązek zakrywania nosa i ust. Dlatego zgadzamy się z Ministerstwem Zdrowia, że sankcją, która powinna być stosowana wobec klientów nieprzestrzegających zasad jest odmowa obsłużenia" - podkreśliła Renata Juszkiewicz.

I tu możemy wrócić do decyzji Prezesa UOKiK dotyczącej sklepu "real", zgodnie z którą przedsiębiorca nie jest uprawniony do stwierdzenia, iż określona osoba jest winna popełnienia czynu stanowiącego przestępstwo lub wykroczenie. Przedsiębiorca nie jest też organem sądowniczym, który wymierza karę, ani organem powołanym do egzekwowania obowiązków wynikających bezpośrednio z przepisów prawa.

Nie można traktować sprawy w taki sposób, że w przypadku odmowy sprzedaży idziemy do innego sklepu. Sklep to nie ambasada i ma się stosować do prawa obowiązującego na terenie RP. Każdy sklep. Nie tłumaczcie się tym, że zakupy można zrobić przez internet. Możliwość korzystania z kont bankowych również może zostać od czegoś uzależniona. Jeśli wydaje się Wam to śmieszne, to zastanówcie się, co byście pomyśleli rok temu, gdyby powiedziano Wam, że w 2020 nie wejdziecie do sklepu bez maseczki – również w upalnym lipcu.

UWAGA: Większość postu pisana była za czasów poprzedniego rozporządzenia zawierającego wyjątek ze względu na stan zdrowia. Jego usunięcie niewiele jednak zmieniło, gdyż nowe rozporządzenie nadal zawiera taki wyjątek, tylko nieco okrojony. Pamiętać również należy, że sam obowiązek (a więc i wyjątki) dotyczy zgodnie z delegacją ustawową osób chorych i podejrzanych o zachorowanie. A gdyby nawet objął wszystkich, to i tak macie prawo walczyć o swoje zdrowie.

Zawiadomienie o podejrzeniu stosowania praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów: ściągnij z Google Drive lub bezpośrednio.

aktualizacja

2020-11-10
Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie wstawił się za osobami zdrowymi i osobami, które nie muszą zakrywać nosa i ust ze względu na stan zdrowia.
Rysunek 1
Nie napisano, że do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów nie doszło, tylko że urząd nie podejmie działań! Ciekawe, prawda? Dodatkowo w uzasadnieniu wskazano, że "Prezes UOKiK nie może podjąć działań w przedstawionym zakresie", jakby istniały jakieś zewnętrzne przyczyny. Wysłałam więc maila na podany w piśmie adres:
Rysunek 2
Oczywiście pytanie pozostało bez odpowiedzi...

Prezes UOKiK odpowiada bezpośrednio przed premierem, to przecież nie będzie mu w paradę wchodził. Co innego Rzecznik Praw Obywatelskich – ten jest wybierany przez parlament, więc może sobie poszaleć w sądach (i dobrze mu to wychodzi).

Interesująca jest sugestia z uzasadnienia, by kontaktować się z Głównym Inspektorem Sanitarnym. Co on ma do tego, że jakiś sklep sobie klientów segreguje? Czy on może ukarać przedsiębiorcę, który wystawia towar na sprzedaż, ale broni do niego dostępu zdrowym klientom? Czy on może ustawić do pionu sprzedawcę, który naraża klientów posiadających zaświadczenia od lekarza na dodatkowe koszty związane z zakupem? Śmieszne to jest.

aktualizacja

2020-11-14
Przeczytali, zawstydzili się, odpisali. Jak rozumiem, jest to bardziej odpowiedź dla Was niż dla mnie, więc spieszę z publikacją :)
Rysunek 1
Podtrzymuję zatem wszystko, co napisałam powyżej.

"Prezes UOKiK nie jest organem właściwym w kwestii kontroli przestrzegania przez przedsiębiorców ograniczeń, nakazów i zakazów ustanowionych w związku z wystąpieniem stanu epidemii." Oczywiście, że nie. I nie tego dotyczyło moje zawiadomienie. Sęk w tym, że żadne przepisy związane ze stanem epidemii nie zabraniają wybranym grupom konsumentów kupowania towarów. A Decathlon zabrania. To, że pewne osoby mają obowiązek zakrywać usta i nos w pewnych sytuacjach, nie ma nic wspólnego z przedsiębiorcami. To są zupełnie odrębne kwestie.
comments powered by Disqus