Podejrzane Skutki Ustawy Maseczkowej

2020-06-16 [wersja do druku]
W poprzednim poście WOLNOŚĆ W CZASACH ZARAZY pisałam, że kiedy transferowano do ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi przepisy ze stanu nadzwyczajnego, zrobiono to w nieudolny sposób. Ustawa o stanie klęski żywiołowej daje możliwość nałożenia obowiązku, np. takiego jak noszenie maseczek, na wszystkich. Jednak przy kopiowaniu tego przepisu ograniczono go jedynie do osób chorych i podejrzanych o zachorowanie.

Ustawa z dnia 18 kwietnia 2002 r. o stanie klęski żywiołowej
Art. 21 ust. 1 pkt 5
Ograniczenia, o których mowa w art. 20, mogą polegać na obowiązku poddania się badaniom lekarskim, leczeniu, szczepieniom ochronnym oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów, niezbędnych do zwalczania chorób zakaźnych oraz skutków skażeń chemicznych i promieniotwórczych;

Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi
Art. 46b pkt 4
W rozporządzeniu, o którym mowa w art. 46a, można ustanowić obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie;

Czy rzeczywiście była to jedynie nieudolność, czy może jednak celowy zabieg, dopiero się okaże. Faktem jest jednak, że delegacja ustawowa dawała Radzie Ministrów możliwość nakazania noszenia maseczek jedynie bardzo szczególnej grupie osób. I tak po dziś dzień należy ten nakaz traktować.

Wspomniany obowiązek dotyczy jedynie osób chorych i podejrzanych o zachorowanie. Nie wnikając w szczegóły osoby takie znajdują się w izolacji (hospitalizacja, izolacja w warunkach domowych, kwarantanna) lub pod nadzorem epidemiologicznym. Są to osoby zgłaszające się z objawami, wracające z zagranicy, pojawiające się w dochodzeniu epidemiologicznym – generalnie znane odpowiednim organom z imienia i nazwiska. Osoby w izolacji w warunkach domowych lub na kwarantannie mogą poruszać się w przestrzeni publicznej jedynie udając się do szpitala lub jeśli tak postanowią organy inspekcji sanitarnej (art. 34 ust. 4). Obowiązek ogranicza się zatem właściwie jedynie do osób objętych nadzorem, więc prawie wszystkie kary nałożone na zdrowe osoby za brak maseczek były nielegalne.

Dlatego właśnie kiedy Minister Szumowski pojawił się w sejmie bez maseczki, co tłumaczył tym, że przecież nie ma objawów, było to całkowicie zgodne z prawem. Szkoda tylko, że nikt z zarządu nie miał jaj, żeby to powiedzieć wprost. Najwyraźniej chodziło jednak o podtrzymanie złudzenia, że obowiązek dotyczy wszystkich.

Po kilku tygodniach obowiązywania nakazu do sejmu trafiła ustawa, która ma ten błąd naprawić. 1 czerwca Lewica złożyła poselski projekt rozszerzenia delegacji na osoby zdrowe i unieważnienia dotychczasowych kar. Projekt jest bardzo krótki, zawiera jedynie 3 artykuły. I cóż? Teraz delegacja dla Rady Ministrów będzie obejmowała również osoby zdrowe, ale oczywiście będzie brana pod uwagę zasada proporcjonalności; nałożone kary pieniężne zostaną unieważnione. Uzasadnienie potwierdza szczytny cel proponowanego projektu – chodzi przede wszystkim o maseczki. To wszystko bardzo ładnie brzmi, ale jedynie na pierwszy rzut oka. Po dokładnym wczytaniu się w przepisy okazuje się, że pomysł jest bardzo niebezpieczny i zwiastuje coś niedobrego, co raczej się nam nie spodoba.

W pierwszej kolejności rodzi się lista pytań:
1. Dlaczego jesteśmy świadkami dopasowywania ustawy do aktów niższego rzędu, a nie odwrotnie?
2. Dlaczego odbywa się to dopiero teraz, kiedy obostrzenia są już luzowane?
3. Posłowie Lewicy głosowali za przyjęciem ustawy "covidowej". Po wprowadzeniu obowiązku dopiero po kilku tygodniach skapnęli się, że rozporządzenie znacznie wykracza poza delegację? Czy oni w ogóle czytali ustawę?
4. Dlaczego nie zwrócili się do Rady Ministrów, żeby poprawiono rozporządzenie, przynajmniej tymczasowo? Przecież zanim ten projekt wejdzie w życie, ludzie będą dostawali kary, co będzie niepotrzebnie obciążało sanepid i sądy.
5. Czy chodzi jedynie o kary administracyjne, czy również o mandaty?

Nawet sami autorzy projektu przedstawiają go w zupełnie innym świetle, tak jakby wcale go nie czytali. Proponowane przepisy nazwali "abolicją mandatową" ;)

Klub Parlamentarny Lewicy zgłasza dzisiaj projekt abolicji mandatowej. Szacuje się, że Polki i Polacy otrzymali mandaty w wysokości kilkunastu milionów złotych, za nienoszenie masek. [...] Dzisiejszej elicie mandatów nie wystawiano, a dla zwykłych ludzi mandaty były codziennością. Należy jak najszybciej wprowadzić w życie prawo, które zwolni z mandatów zwykłych ludzi i taką ustawę dzisiaj złożymy i chcemy, aby była procedowana na najbliższym posiedzeniu Sejmu. [...] Lewica składając ten projekt ustawy, naprawia błąd PiS-u i pomaga milionom ludzi, którzy bezprawnie otrzymali mandaty.

Reklama podkreśla "zwolnienie z mandatów" i rzekomą pomoc ofiarom, które dostały kary bez podstawy prawnej, a tak naprawdę projekt taką podstawę prawną właśnie wprowadza! Gdyby chodziło o dobro "zwykłych ludzi", nie wprowadzano by żadnych zmian. Podniesiono by publicznie argument o delegacji ustawowej, zażądano by zmiany rozporządzenia i anulowania dotychczasowych kar. Potem poddano by w wątpliwość wprowadzenie przepisów stanu nadzwyczajnego bez wprowadzania stanu nadzwyczajnego. Ale przecież nie o to chodzi. Lewica odgrywa właśnie rolę dobrego policjanta, który wspaniałomyślnie cofa kary nałożone przez złego policjanta. Tymczasem wszyscy strzelają do jednej bramki.

Czego zatem nie widać na pierwszy rzut oka? Poniżej przepis z ustawy obowiązującej i przepis dodawany (nie zmieniający!).

Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi
Art. 46b pkt 4
W rozporządzeniu, o którym mowa w art. 46a, można ustanowić obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie;

Projekt ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi
Art. 46bb ust. 1
Rada Ministrów po uzyskaniu opinii Głównego Inspektora Sanitarnego może rozszerzyć, w drodze rozporządzenia, obowiązek poddania się stosowaniu środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby inne niż wymienione w art. 46b pkt 4.

Jaka jest różnica? W przepisie dodawanym brakuje... badań lekarskich. Czy to przypadek? Absolutnie nie. Po pierwsze w przepisie obowiązującym badania lekarskie są uważane za środki profilaktyczne, dlatego napisano, że można ustanowić obowiązek poddania się tymże oraz stosowania INNYCH środków profilaktycznych. W przepisie dodawanym mowa jest po prostu o środkach profilaktycznych, a nie o innych środkach profilaktycznych. Nie jest więc tak, że im się nie skopiowało w całości, ale zostało umyślnie zmodyfikowane. Po drugie oba przepisy są przytoczone kilka razy w uzasadnieniu i badania lekarskie pojawiają się wyłącznie w odniesieniu do przepisów obowiązujących. Po trzecie ust. 2 przepisu dodawanego mówi o zapewnieniu dostępu do środków profilaktycznych i zabiegów, ale nie do badań lekarskich.

Dlaczego więc według proponowanej ustawy na osoby chore i podejrzane o zachorowanie miałby być rozszerzany jedynie obowiązek poddania się stosowaniu środków profilaktycznych i zabiegów? Dlaczego proponowana ustawa nie przewiduje rozszerzenia na te osoby obowiązku poddania się badaniom lekarskim?

Dlaczego dopisano zasadę proporcjonalności? Dlaczego dotyczyć ma ona jedynie środków profilaktycznych i zabiegów, ale badań już nie? Dlaczego nie będzie dotyczyć żadnego z pozostałych punktów art. 46b? Np. czasowego ograniczenia określonych zakresów działalności przedsiębiorców - nikt nie przejmował się zasadą proporcjonalności, kiedy zamykano całą gospodarkę. Albo nakazu lub zakazu przebywania w określonych miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach – nikt nie przejmował się zasadą proporcjonalności, kiedy zabroniono wchodzić ludziom do lasów. Albo nakazu określonego sposobu przemieszczania się – nikt nie przejmował się zasadą proporcjonalności, kiedy kazano małżeństwom trzymać dystans 2m.

Dlaczego projekt wprowadza NOWE rozporządzenie, które rozszerzać może tylko część jednego punktu? Obostrzenia ustanawiane są na podstawie art. 46a i 46b, a w dodawanym przepisie nie ma do nich odniesienia. W praktyce będzie to wyglądać tak, że rozporządzenie wydane na podstawie art. 46a i 46b nałoży obowiązek zakrywania nosa i ust na osoby chore i podejrzane o zachorowanie plus zawierać będzie całą masę innych obostrzeń, a osobne rozporządzenie wydane na podstawie art. 46bb rozszerzać będzie jedynie ten jeden obowiązek na osoby zdrowe – oczywiście z uwzględnieniem zasady proporcjonalności i zapewnienia dostępu do maseczek.

Ustawa w proponowanym kształcie będzie miała następujące konsekwencje. W momencie wejścia jej w życie delegacja ustawowa nadal będzie obejmowała wyłącznie osoby chore i podejrzane o zachorowanie, a rozporządzenie nadal będzie mówiło o wszystkich. Pojawi się jednak nowy przepis, na podstawie którego Rada Ministrów będzie mogła wydać inne rozporządzenie i rozszerzyć obowiązek noszenia maseczek na osoby zdrowe. Ale obowiązek obejmie osoby zdrowe dopiero wtedy, kiedy inne rozporządzenie rzeczywiście zostanie ogłoszone. Do tego momentu nakładane kary – nawet po wejściu w życie ustawy – nadal będą unieważniane.
Kiedy inne rozporządzenie wreszcie zostanie wydane i rozszerzy obowiązek na osoby zdrowe, stare rozporządzenie wciąż będzie mówiło o wszystkich osobach, chyba że zostanie poprawione. Niemniej jednak będą istniały dwa osobne rozporządzenia "maseczkowe" wydane na podstawie osobnych przepisów i może dochodzić do pomyłek przy podawaniu podstawy prawnej, co również będzie skutkowało automatycznym unieważnianiem niektórych kar.
Co więcej, konstrukcja art. 2 wprowadzanych przepisów jest niepoprawna.

Projekt ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi
Art. 2
Kary pieniężne nałożone na podstawie rozporządzenia wydanego na podstawie art. 46b ustawy zmienianej w art. 1, które nie uległy uprawomocnieniu przed dniem wejścia niniejszej ustawy w życie, uznaje się za nieważne, jeżeli podstawą nałożenia kary pieniężnej było niezastosowanie się do obowiązku zakrywania [...] ust i nosa.

Przepis ten mówi, że wszystkie kary nałożone w związku z rozporządzeniem wydanym na podstawie art. 46b mają być uznawane za nieważne. Zarówno te nałożone przed, jak i po wejściu w życie niniejszej ustawy. Jedne i drugie nie uległy bowiem uprawomocnieniu przed dniem wejścia tej ustawy w życie. Nie chodzi więc wyłącznie o kary przeszłe, ale również przyszłe. Nie będzie możliwości karania osób chorych lub podejrzanych o zachorowanie i osób zdrowych, którym podano niewłaściwą podstawę prawną.
Co więcej, nakładanie kar administracyjnych na osoby zdrowe, którym podano właściwą podstawę prawną, też nie będzie możliwe, ponieważ kary pieniężne opisane w art. 48a odnoszą się do ustanowionych na podstawie art. 46 lub art. 46b nakazów, zakazów lub ograniczeń, a nakaz noszenia maseczek przez osoby zdrowe ustanowiony zostanie na podstawie art. 46bb w kompletnie innym rozporządzeniu. Ostają się więc jedynie mandaty dla osób zdrowych, ale przepisy porządkowe i brak odpowiednich przepisów karnych w ustawie załatwiają sprawę.

Podsumowując, będziemy mieli:
- rozporządzenie nakładające obowiązek na osoby chore i podejrzane o zachorowanie (albo wszystkie, jeśli nie zostanie poprawione) wydane na podstawie art. 46a i 46b,
- rozporządzenie nakładające obowiązek na osoby zdrowe wydane na podstawie art. 46bb.
Wszystkie kary nakładane na podstawie pierwszego rozporządzenia są automatycznie uznawane za nieważne na mocy samej ustawy. Na podstawie drugiego rozporządzenia nie ma możliwości nakładania kar administracyjnych, a także mandatów, jeśli ktoś nie przyjmie kary i podejmie walkę w sądzie. Kurcze, rzeczywiście wygląda to jak "abolicja mandatowa" lub raczej "abolicja administracyjna" :D

Po co te zbędne komplikacje? Zamierzony cel można osiągnąć dużo prościej - usunąć z ustawy osoby chore i podejrzane o zachorowanie. Należałoby więc jedynie lekko zmodyfikować art. 46b pkt 4, czyli zamienić
W rozporządzeniu, o którym mowa w art. 46a, można ustanowić obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie;
na
W rozporządzeniu, o którym mowa w art. 46a, można ustanowić obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów;
tak jak zostało to zapisane w ustawie o stanie klęski żywiołowej. Konieczne byłoby również przeredagowanie art. 2 i podkreślenie, że chodzi o kary NAŁOŻONE PRZED wejściem w życie ustawy, które nie uległy jeszcze uprawomocnieniu. W momencie wejścia w życie takiej ustawy rozporządzenie automatycznie byłoby zgodne z delegacją ustawową, nałożone do tej pory kary zostałyby unieważnione, a nowe kary nakładane byłyby zgodnie z prawem.

Jestem przekonana, że autorzy projektu nie mają pojęcia, jakie konsekwencje dla obowiązkowych maseczek wynikają z tych przepisów, ponieważ były one w istocie konstruowane dla zupełnie innych celów. A żeby cele te nie zostały odczytane, zbudowano bajkę o naprawianiu błędów w ustawie. Unieważnienie kar, przypadkowo o dużo większym zasięgu niż przewidywano, jest natomiast niewielką ceną za osiągnięcie zamierzonego efektu. Jaki może być powód tak skomplikowanych i nieskutecznych zmian?

Ponieważ z trzech obowiązków zostawiono dwa, zakładam, że oba są potrzebne. Szukamy więc czegoś, co jest jednocześnie środkiem profilaktycznym i wymaga przeprowadzenia zabiegu. Dotyczyć ma nie tylko osób chorych i podejrzanych o zachorowanie, a więc zdrowych lub niektórych zdrowych. Będzie mocno ingerowało w wolność, toteż konieczne będzie uwzględnienie zasady proporcjonalności lub przynajmniej udawanie, że została uwzględniona. Wymagać też będzie zapewnienia dostępu, więc nie będzie to coś, co można kupić w każdym sklepie jak maseczki. Macie jakiś pomysł? Czy szczepienia to pierwsza rzecz, która przychodzi Wam do głowy? Szkopuł w tym, że nałożenie obowiązku poddania się szczepieniom jest już możliwe na podstawie art. 46b w rozporządzeniu z obostrzeniami.

Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi

Art. 46b pkt 1
W rozporządzeniu, o którym mowa w art. 46a, można ustanowić ograniczenia, obowiązki i nakazy, o których mowa w art. 46 ust. 4;

Art. 46 ust. 4 pkt 7
W rozporządzeniach, o których mowa w ust. 1 i 2, można ustanowić obowiązek przeprowadzenia szczepień ochronnych, o których mowa w ust. 3, oraz grupy osób podlegające tym szczepieniom, rodzaj przeprowadzanych szczepień ochronnych – uwzględniając drogi szerzenia się zakażeń i chorób zakaźnych oraz sytuację epidemiczną na obszarze, na którym ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego lub stan epidemii.

Po co więc robić nowe przepisy w tak nieudolny sposób i pod przykrywką, jeśli istnieją już gotowe rozwiązania? Musi więc chodzić o coś innego. Jeśli potraktujemy profilaktykę i zabiegi osobno, to mogłoby chodzić na przykład o zainstalowanie aplikacji ProteGO, która będzie śledziła kontakty wszystkich ludzi. Albo o rodzaj paszportu, który będzie zawierał informacje o tym, czy przechorowaliśmy COVID-19, przy czym paszport nie będzie potrzebny tylko po to, żeby wyjechać za granicę, ale na przykład po to, żeby korzystać z różnych przywilejów. Jeśli chodzi o zabiegi, to mogłoby to być umieszczenie informacji na ciele lub w ciele, ale nie wchodźmy tu w teorie spiskowe. Takie rzeczy jeszcze nie istnieją. Przynajmniej w Polsce. O co więc może chodzić? A może... jednak szczepienia? Może istniejące przepisy mają coś, co przeszkadza w realizacji planu?

Cytowany powyżej art. 46 ust. 4 pkt 7 wskazuje na "szczepienia ochronne, o których mowa w ust. 3". Co tam mamy?

Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi
Art. 46 ust. 3
Ogłaszając stan zagrożenia epidemicznego lub stan epidemii, minister właściwy do spraw zdrowia lub wojewoda mogą nałożyć obowiązek szczepień ochronnych na inne osoby niż określone na podstawie art. 17 ust. 9 pkt 2 oraz przeciw innym zakażeniom i chorobom zakaźnym, o których mowa w art. 3 ust. 1.

COVID-19 jest już objęty przepisami ustawy (na mocy rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 27 lutego 2020 r. w sprawie zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2), nie chodzi więc o art. 3. Źródło problemu musi być w art. 17, który traktuje o obowiązkowych szczepieniach ochronnych. Czy może chodzić o ten przepis?

Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi
Art. 17 ust. 1a
Osoby przebywające na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej przez okres krótszy niż trzy miesiące są zwolnione z obowiązku poddawania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym, z wyjątkiem szczepień poekspozycyjnych.

Jak dla mnie to trochę za mało jak na tak rozbudowane przedsięwzięcie. A ten?

Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi
Art. 17 ust. 2
Wykonanie obowiązkowego szczepienia ochronnego jest poprzedzone lekarskim badaniem kwalifikacyjnym w celu wykluczenia przeciwwskazań do wykonania obowiązkowego szczepienia ochronnego.

Ups... Czy nie dlatego w projektowanych przepisach skrupulatnie pominięto badania lekarskie? Czy to badanie kwalifikacyjne stoi ością w gardle... no właśnie, komu?

Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi definiuje szczepienie ochronne jako podanie szczepionki przeciw chorobie zakaźnej w celu sztucznego uodpornienia przeciwko tej chorobie (art. 2 pkt 26). Obowiązkowe szczepienia ochronne przeprowadzane są zgodnie z art. 17. Dotyczy to zarówno standardowych szczepień, jak i tych ustanawianych w przypadku epidemii. No ale teraz nie mamy zwykłej epidemii, tylko taką superhiperepidemię i nie można pozwolić na to, żeby jakieś badania lekarskie odbierały prawo do skorzystania ze szczepionki. Tej szczepionki, której jeszcze nie ma. Tej szczepionki, nad którą pracuje światowej sławy wirusolog, epidemiolog i biznesolog Bill Gates. Tej szczepionki, za którą jej twórca nie chce ponosić odpowiedzialności. Tej szczepionki, która nie wiadomo, czy zostanie zakupiona, bo nie została jeszcze przebadana pod kątem bezpieczeństwa i skuteczności, no bo przecież jeszcze jej nie ma.

Jeśli zrobili nam stan nadzwyczajny bez wprowadzania stanu nadzwyczajnego, zrujnowali gospodarkę, praktycznie zamknęli opiekę medyczną, położyli cały semestr w szkolnictwie, zakneblowali miliony ludzi, to będzie dla nich problemem pominięcie etapu zapewniającego względne bezpieczeństwo zabiegu szczepienia?

Niestety można zabrać komuś 800zł, a potem dać 500+ na dziecko udając, że pieniądze spadły z nieba. Można też celowo zrobić błąd w ustawie, żeby potem go naprawić, wprowadzając przepis, który w normalnych warunkach mógłby wzbudzić podejrzenia. A tu ludzie zobaczą tylko znikające kary, a rozszerzeniem obowiązku się nie przejmą, bo przecież i tak wszyscy nosili maseczki. Plan istniał przynajmniej od marca, kiedy błędna delegacja została umieszczona w ustawie. Dlatego władze sobie tak folgowały, żeby później wzbudzić w ludziach poparcie dla konia trojańskiego. Ciekawe, że projekt kładący podwaliny pod narzucenie szczepień bez konieczności przeprowadzania badań kwalifikacyjnych składa Lewica, która oficjalnie jest opozycją. Jak mówiłam – wszyscy grają do jednej bramki.

Po to właśnie kontynuowane ma być zdalne nauczanie lub przynajmniej mówi się tak dla wywołania presji. Wiadomo, że najpierw zawsze szczepi się dzieci, szczególnie cudze. Szczególnie kiedy dorośli nie bardzo mają ochotę szczepić się sami. Powiedzą, że to konieczne, żeby w drugiej fali planowanej na jesień nie umierali 80-latkowie z chorobami współistniejącymi, którym akurat wyszedł pozytywny test. Jak inaczej przekonać zdrowych rodziców do zaszczepienia ich jeszcze zdrowszych dzieci, jeśli nie stawiając ultimatum: albo zaszczepicie, albo dzieci siedzą na lekcjach online, a wy bawicie się w nauczycieli? Kolejnego zamrożenia gospodarka nie wytrzyma, ale nadal można potargować się trzymając żywych zakładników. Jak do tego doda się zeszłoroczną ustawę o pielęgniarkach w szkołach, to może być naprawdę (nie)ciekawie.

A Wy jakie macie pomysły? Co jeszcze może być wprowadzone dzięki temu projektowi? Jedno jest pewne - już wkrótce dostaniemy propozycję nie do odrzucenia.

Wpis powstał dzięki Niskobudżetowej Żonie, która odkryła projekt.

aktualizacja

2020-09-07
Nieoczekiwany zwrot akcji. Na sejmowej stronie projektu pojawiło się stanowisko rządu, które jest zupełnie przeciwne do tego, którego można by się spodziewać. Dlaczego w takim razie i co oni knują, do jasnej ciasnej?
Rysunek 1
źródło: orka.sejm.gov.pl
To jest stanowisko Rady Ministrów, czyli tych samych ludzi, którzy wbrew delegacji ustawowej nałożyli obowiązek zakrywania nosa i ust na wszystkich. I właśnie oni nie chcą stworzyć delegacji, żeby taki obowiązek był legalny i egzekwowalny przez sądy. Czyli nie chodzi o walkę z epidemią, a jedynie o skłócanie ludzi.
Co więcej, twierdzą, że taki obowiązek może być nałożony na podstawie już istniejących przepisów, gdzie określone ograniczenia mogą dotyczyć innych osób niż tylko chorych i podejrzanych o zachorowanie. Sprawdźcie więc sami, czy jest taka możliwość.

Ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi

Art. 46b
W rozporządzeniu, o którym mowa w art. 46a, można ustanowić:
1) ograniczenia, obowiązki i nakazy, o których mowa w art. 46 ust. 4;
2) czasowe ograniczenie określonych zakresów działalności przedsiębiorców;
3) czasową reglamentację zaopatrzenia w określonego rodzaju artykuły;
4) obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie;
5) obowiązek poddania się kwarantannie;
6) miejsce kwarantanny;
7) (uchylony)
8) czasowe ograniczenie korzystania z lokali lub terenów oraz obowiązek ich zabezpieczenia;
9) nakaz ewakuacji w ustalonym czasie z określonych miejsc, terenów i obiektów;
10) nakaz lub zakaz przebywania w określonych miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach;
11) zakaz opuszczania strefy zero przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie;
12) nakaz określonego sposobu przemieszczania się.

Art. 46 ust. 4
W rozporządzeniach, o których mowa w ust. 1 i 2, można ustanowić:
1) czasowe ograniczenie określonego sposobu przemieszczania się,
2) czasowe ograniczenie lub zakaz obrotu i używania określonych przedmiotów lub produktów spożywczych,
3) czasowe ograniczenie funkcjonowania określonych instytucji lub zakładów pracy,
4) zakaz organizowania widowisk i innych zgromadzeń ludności,
5) obowiązek wykonania określonych zabiegów sanitarnych, jeżeli wykonanie ich wiąże się z funkcjonowaniem określonych obiektów produkcyjnych, usługowych, handlowych lub innych obiektów,
6) nakaz udostępnienia nieruchomości, lokali, terenów i dostarczenia środków transportu do działań przeciwepidemicznych przewidzianych planami przeciwepidemicznymi,
7) obowiązek przeprowadzenia szczepień ochronnych, o których mowa w ust. 3, oraz grupy osób podlegające tym szczepieniom, rodzaj przeprowadzanych szczepień ochronnych
– uwzględniając drogi szerzenia się zakażeń i chorób zakaźnych oraz sytuację epidemiczną na obszarze, na którym ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego lub stan epidemii.

No nie ma tu nic, co można podciągnąć pod maseczki dla zdrowych osób. Jak więc należy rozumieć stanowisko rządu? Najlepiej chyba wsłuchać się w oczekiwania ministrów...

Stan zdrowia niektórych osób nie pozwala na skorzystanie z żadnej formy zakrywania ust i nosa. Dotyczyć to może niektórych chorób układu oddechowego, ale również chorób natury psychiatrycznej oraz niepełnosprawności. Wobec tego w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 19 czerwca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii został sformułowany taki wyjątek (§ 19 ust. 3 pkt 3).
Innym rozwiązaniem, przy braku takiego wyłączenia, byłby zakaz przebywania osób, które nie mogą zakrywać ust i nosa z uwagi na stan zdrowia, m.in. w pomieszczeniach zamkniętych: sklepach, biurach, świątyniach czy środkach zbiorowej komunikacji publicznej.


Oni na serio biorą takie opcje pod uwagę!
Mogliby do tego wykorzystać art. 46b pkt 10, czyli nakaz lub zakaz przebywania w określonych miejscach i obiektach oraz na określonych obszarach. Wtedy rzeczywiście można wprowadzać określone ograniczenia na osoby inne niż tylko na osoby chore i podejrzane o zachorowanie. Czyli ustanowiliby sobie w rozporządzeniu zakaz przebywania osób niezakrywających nosa i ust w miejscach publicznych, omijając tym sposobem stosowanie środków profilaktycznych.
Ewentualnie mogliby też skorzystać z art. 46b pkt 12, czyli nakazu określonego sposobu przemieszczania się. Ignorując fakt, że sposób przemieszczania dotyczy środków transportu (bo przecież użyli go już do wprowadzenia dystansu społecznego i poruszania się pieszo), ustanowiliby nakaz przemieszczania się z osłoną nosa i ust. I wtedy również objąłby on osoby zdrowe.

Wprowadzenie takich regulacji byłoby wprost skazaniem na śmierć głodową pewnej grupy ludzi, nie sądzę więc, żeby się do tego posunęli. Tak samo jak teraz są pewne wyjątki, tak i od zakazu wstępu/nakazu przemieszczania się musiałyby być. Oczywiście zostałyby one sformułowane w taki sposób, jak do tej pory. Najpierw zwolnienie dotyczyło m.in. osób, które nie mogą zakrywać nosa i ust z powodu stanu zdrowia – czyli wszystkich homo sapiens. Od kiedy je usunięto, można korzystać z trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa, co dotyczy wszystkich wolnych ludzi. Zawsze zostawiają furtkę, żeby w razie czego nie ponosić odpowiedzialności.

Zastanawiające jest, że najbardziej takich regulacji żąda Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Przypominam: POHiD zrzesza 16 międzynarodowych sieci handlowych: Auchan, Carrefour, Castorama, Decathlon, E.Leclerc, Ikea, Biedronka, Jysk, Kaufland, Lidl, MediaMarktSaturn, Pepco, Schiever, Transgourmet, Tesco, Żabka. Rzeczywiście największe problemy z zakupami występują w dużych sieciach, a małe, polskie sklepiki dużo częściej działają zgodnie z prawem.

Na początku sierpnia POHiD opublikowała stanowisko, w którym podkreśliła, że popiera zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia wprowadzenie normy prawnej, która pozwoli nie obsłużyć klientów nienoszących masek ochronnych na terenie sklepów. Zdaniem organizacji powinno powstać prawo do odmowy obsługi klienta bez maski oraz prawo do niewpuszczania takich osób do sklepu. W tej chwili obowiązek zakrywania ust i nosa w sklepie zapisany jest w rozporządzeniu, a nie w ustawie. Zwracał na to uwagę m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich.

Skutek podpięcia wchodzenia do sklepu pod inny punkt ustawy będzie taki, że kara administracyjna będzie możliwa do nałożenia również na osoby zdrowe. Trudno nie zauważyć, że o to tu głównie chodzi.

Jeżeli posypią się kary, to społeczeństwo będzie pewnie bardziej poważnie podchodziło do tematu noszenia maseczek niż w tej chwili – tłumaczy w rozmowie z Business Insider Polska Renata Juszkiewicz [prezes POHiD - przyp. red.].

Oczywiście wbrew pozorom wcale nie spowoduje to lawiny kar, a to z powodu poniższych przepisów:

Ustawa z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji

Art. 14 ust. 1 pkt 1
W granicach swych zadań Policja wykonuje czynności: operacyjno-rozpoznawcze, dochodzeniowo-śledcze i administracyjno-porządkowe w celu: rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania przestępstw, przestępstw skarbowych i wykroczeń;

Art. 14 ust. 2
Policja wykonuje również czynności na polecenie sądu, prokuratora, organów administracji państwowej i samorządu terytorialnego w zakresie, w jakim obowiązek ten został określony w odrębnych ustawach.

Ustawa z dnia 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych
Art. 15zzzn
1. W razie stwierdzenia naruszenia obowiązku hospitalizacji, kwarantanny lub izolacji w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem lub zwalczaniem COVID-19, nałożonego przez właściwy organ lub wynikającego z przepisów prawa, państwowy powiatowy inspektor sanitarny nakłada na osobę naruszającą taki obowiązek, w drodze decyzji, administracyjną karę pieniężną w kwocie do 30 000 zł.
2. Stwierdzenie naruszenia obowiązku, o którym mowa w ust. 1, może nastąpić w szczególności na podstawie ustaleń Policji, innych służb państwowych lub innych uprawnionych podmiotów.

Policja zajmuje się jedynie wykroczeniami, przestępstwami i przestępstwami skarbowymi. Brak maseczki u osoby zdrowej nie jest wykroczeniem ani przestępstwem. Ukarać można jedynie osobę chorą lub podejrzaną, czyli taką, która np. samowolnie opuściła kwarantannę lub uciekła ze szpitala. Dopiero wtedy możemy mówić o wykroczeniu lub przestępstwie.
Ponadto policja nie może przekazywać sanepidowi danych osób zdrowych. Zyskała takie szczególne uprawnienie wyłącznie w przypadku osób chorych i podejrzanych o zachorowanie. Więcej na ten temat w skardze Rzecznika Praw Obywatelskich do WSA.

Spodziewajcie się zatem nowego rozporządzenia wydanego z dnia na dzień, zawierającego zakaz wstępu określonym osobom do pomieszczeń zamkniętych. Nadal oczywiście osoby takie nie będą mogły być karane mandatami ani karami administracyjnymi, ale ważne jest tylko to, co powiedzą w telewizji. A powiedzą, że oto powstała możliwość legalnego pogonienia klienta ze sklepu.
comments powered by Disqus